Video
Transkrypcja
- Odtworzyłem fabrykę czekolady Willy’ego Wonki
w rzeczywistości.
Jedna z tych 10 osób
ją zdobędzie.
-
Idziemy.
-
Witam w mojej wspaniałości.
-
Świat słodyczy.
Spójrzcie na rzekę.
- Czekoladowe drzwi.
On je gryzie.
-
Niezłe.
-
Mamy 10 zawodników,
którzy znaleźli złote bilety
w naszych batonach Feastables.
Pierwsze wyzwanie to gra w chowanego.
Macie tysiąc sekund, żeby się schować.
Jeden, dwa, trzy, cztery.
- Idziemy się chować.
Idziemy.
-
Klamka z Coca Coli.
-
Tu są pianki.
-
201, 202, pięć.
-
A to?
Nie wiem, czy się zmieszczę.
-
Fabryka jest wspaniała.
-
To jest jak sen.
-
A co jest tutaj?
-
Tysiąc. Jedziemy.
Jeśli miałbym się schować
w tej fabryce czekolady,
pewnie schowałbym się w czekoladowej rzece.
Nie będę jej sprawdzał. Jeśli ktoś tam jest, to wygrał.
To jedno z pomieszczeń pomocniczych.
-
Ciasto.
-
Nie.
-
Nie mogę?
-
W fabryce czekolady
muszą być biura.
Tu nikogo nie ma. Chodźmy tędy.
-
Tu na pewno nikogo nie ma.
-
Nikogo nie widzę.
-
Tu też nikogo nie ma.
-
A to jest pomieszczenie wollamhsram.
-
Co chcesz przez to powiedzieć?
-
To marshmallow, czyli pianka, od tyłu.
-
No dobra.
-
Właśnie.
-
Jimmy, właśnie dzwoniliśmy do ciebie.
Znaleźliśmy świetną kryjówkę.
-
O nie.
-
O nie.
-
To ten fajnie przebrany.
-
Kowboj.
-
Uwaga na wielką laskę.
Oglądałeś film?
-
Tak
-
To wiesz, że musisz wsiąść do łódki.
-
Do łódki.
-
Nie pytaj jak tu zrobiliśmy czekoladową rzekę
z wodospadami na środku magazynu.
-
Na razie.
-
Na razie, Jimmy.
-
Rozstąpić wodospad.
-
Myślałem, że się zatrzyma.
-
Wodospad miał się rozstąpić,
ale coś się zepsuło.
Kolejne wyzwanie jest z boku fabryki.
To słodka ściana śmierci.
Brzmi straszniej, niż jest w rzeczywistości.
Witam.
-
Ojej.
-
Co to jest?
-
Tak wysoko.
-
Witamy na skałce.
-
Dałem Chrisowi gong.
Ostatni na górze dopada.
Gotowi?
-
Start!
-
Dawać.
-
Ktoś upadł.
On szybko się wspina.
-
Wszystko w porządku?
-
Dziękuję.
-
Dalej na górę.
-
Skąd on wie, jak się wspinać po słodyczach?
-
Co mówisz?
Dobra.
-
Za fabrykę czekolady.
-
To nie jest zwykła nagroda,
to cała fabryka.
- Wciśnij przycisk.
Dobra.
-
Tak jest.
-
Nie dam rady.
-
Stawką jest fabryka czekolady.
Ta, na którą się wspinasz.
Wciśnij czerwony przycisk.
-
Dawaj. Stań na czymś.
-
Niech Reese’s Pieces nie stanie ci na przeszkodzie.
-
Nie mogę.
-
Możesz iść dalej.
-
Tych dwoje nie dotarło na szczyt.
Więc zagramy w marynarza.
Jedziemy.
-
Udało się.
-
Gratulacje.
Idziemy do czekoladowej rzeki.
Oto parasol, bo wodospad znów może się zepsuć.
-
Na razie.
-
Kto by pomyślał, że rzeka czekolady
nie jest zbyt praktyczna?
- A teraz połączcie się w pary.
Wszyscy zadowoleni ze swoich par?
-
Tak.
-
To pora na kolejne wyzwanie.
Mamy dwóch najlepszych jadaczy na świecie.
Z drogi.
-
Przepraszam.
-
Matt Stonie i Joey Chestnut.
Zademonstrują kolejne wyzwanie.
Dawać czekoladę. Nie tę.
To nasze batony, które można zamówić w sieci.
Mamy dwa nowe smaki Feastables:
mleczna czekolada i morska sól.
Pokażecie nam, jak to się je?
-
Jasne.
-
A wy róbcie notatki.
-
Coś niesamowitego.
-
Zwymiotuję od samego patrzenia.
-
Chyba już rozumiecie.
Ostatni zespół, który nie zje czekolady, odpada.
Zaczynamy.
-
Jedziemy.
-
Wyzwanie się zaczęło.
Dwie osoby przegrają.
- Widzieliście, co trzeba zrobić.
Wsadzić do ust i popić wodą.
- Żuć i połykać.
Woda wam sprzyja. Dalej.
-
Gryźcie.
-
Oni chyba są najlepsi.
-
Ja mam nietolerancję na laktozę.
-
To gorzka czekolada, nie mleczna.
Więc wszystko w porządku.
-
W porządku.
-
Tak.
-
Stawką jest fabryka czekolady.
-
Próbowałem schudnąć.
To nie jest dobry sposób.
-
Robi się ostro.
-
W porządku?
Pocisz się. Mogę prosić o chusteczkę?
-
To pierwsi zwycięzcy.
-
Tak.
-
Udało się.
-
Jeszcze nie, musisz przełknąć.
-
Mamy pierwszych zwycięzców.
-
Nieważne kto wygra. Ważne kto przegra.
-
Dasz radę.
-
Ta para była ostatnia.
Teraz was pokonają.
- Jest mnóstwo czasu.
Po prostu połykajcie.
Udało się.
-
Tak.
-
Oni się zbliżają coraz bardziej.
Teraz albo nigdy.
- Już kończą.
Musicie przyspieszyć.
-
Dalej.
-
Chris, czy oni…
-
Są na ostatnim kawałku.
-
Połknij i wygracie.
-
Musimy zobaczyć otwarte usta.
-
Puste, już tylko on.
-
Dawaj. Dobra.
-
Puste. To koniec.
-
Tak.
-
Było tak blisko.
-
Czekolada jest wspaniała.
Ale nie aż tyle.
- Do czekoladowej rzeki.
Na razie.
- Jak to jest być w czekoladowej rzece
po zjedzeniu funta czekolady?
-
Nie wiem.
-
Obejrzyjcie odcinek do końca,
będzie ciekawa niespodzianka.
Zawodnicy są na zewnątrz.
Możecie zdjąć opaski
i spojrzeć w prawo?
To największa Coca Cola na świecie.
Chandler, przytrzymasz mi laskę?
-
Tak.
-
Montaż jest fajny.
-
Jak ja się tu znalazłem?
-
Jeśli traficie największym Mentosem na świecie
do największej butelki Coca Coli, wygrywacie.
Nie zapominajcie,
że stawką jest ten cały budynek.
-
To jest pół miliona dolarów.
-
Co najmniej.
-
Do butelki.
-
Tak, do butelki.
-
Nie, do.
-
Zobaczmy, ile razy Chandler to powtórzy.
Pamiętajcie, że stawką jest
fabryka czekolady.
-
Za pierwszym razem.
-
Tak źle chyba jeszcze nie było.
-
Oni rzucają,
a ja opowiem wam o Honey.
-
Dawaj, mądralo.
-
Nawet nie trafił w butelkę.
Wiem, że znacie nasze batony,
ale próbowaliście Honey?
-
Ja tak.
-
Uwielbiam go.
-
Cała szóstka?
Honey to darmowy dodatek do przeglądarki
do zainstalowania na każdym urządzeniu.
Działa tak…
Niewiele brakowało.
Muszę się pospieszyć.
Gdy robimy zakupy,
skanuje internet w poszukiwaniu kodów rabatowych
i je wprowadza.
Tu mamy telewizor,
na którym dzięki Honey zaoszczędziłem 447 dolarów.
Jeśli spudłujesz, możesz zatrzymać telewizor.
-
Na własność?
-
Tak.
-
Dobra, jest twój.
Dzięki, Honey.
Honey zaoszczędzi pieniądze nie tylko na telewizorach,
ale na wszystkich ulubionych stronach,
gdzie kupujemy buty, elektronikę czy nawet czekoladę.
Honey zaoszczędzi nam pieniądze.
Instaluje się łatwo i jest za darmo.
Wystarczy odwiedzić stronę joinhoney.com/mrbeast
lub kliknąć link w opisie
i zacząć oszczędzać.
-
Wpadło i wypadło.
-
Teraz się uda.
-
Tak.
-
Jedziemy.
-
Poleciał tak wysoko.
-
Wygrana fabryka czekolady
może mieć z boku plamę.
On trafił, więc wybierze osobę,
która odpadnie.
Spójrz na tę piątkę.
-
To jest trudne.
-
Możesz wybrać siebie.
-
Nie, nie skorzystam.
Eric, przykro mi.
Naprawdę przepraszam.
Znów rzeka czekolady.
To mniejsza wersja rzucanego Mentosa.
A tu mamy Mentosa ze szczerego złota.
Możesz go sprzedać, jak wyjdziesz.
-
Teraz musisz wygrać.
-
Przepraszam.
-
Jeśli zastanawiacie się, dokąd to prowadzi,
sam nie wiem. Kolejne wyzwanie.
Jesteśmy w pokoju pełnym pianek.
Padnij na ziemię.
Bolało?
-
Nie, wcale.
-
Przed każdym…
Nie ufam ci z miotaczem ognia.
Możesz się tam przesunąć?
Przed każdym zawodnikiem
mamy miętową karuzelę. Możecie na nią wejść?
Wyzwanie się zaczęło.
Kto spadnie, przegrywa.
-
Jest ci źle?
-
Bardzo.
-
To złaź.
-
Nie.
-
Ale możesz.
-
Nie.
-
Nie pchaj.
-
Nie kręcą się.
Przestawmy to.
Teraz trochę się kręcą. Jak tam?
-
Nieźle.
-
Póki co dobrze.
-
Chyba się nabijał.
Podkręcić?
-
Tak.
-
Podkręcamy.
Teraz obracają się szybciej.
Wyglądają, jak postacie z gry,
które obracają się przy wyborze.
Wiecie, o co mi chodzi?
- Jeśli staniesz tutaj,
to nie będzie ci się aż tak kręcić w głowie.
Nie musisz się obracać,
możesz iść w miejscu.
-
Nie ufaj mu.
-
To wydaje się straszne.
-
I co teraz?
-
Dlaczego dostałem tym w głowę?
-
On odpadł,
ale pokażę wam szybsze ustawienia,
bo wydałem na to sporo pieniędzy.
-
Spójrzcie na niego.
-
Nie czuję palców u stóp.
-
Do rzeki.
Zanim wejdziesz do łódki,
przydziel im numery.
Od jednego do czterech. Kto ma jedynkę?
-
Dallin.
-
Jedynka?
-
Kto ma dwójkę?
-
Justin.
-
Trójkę?
-
Brian.
-
Po prostu idziesz po kolei?
-
Tak.
-
To jest leniwe.
Dobra, właź do łódki.
-
Ostatni słodycz na drogę.
-
Dziękuję.
Nie wpadaj.
- To może wyznaczyć przegranych.
Zobaczcie, dlaczego to jest ważne.
Za mną są cztery toalety.
Trzy prawdziwe, jedna to ciasto.
Kto wybierze ciasto, odpada.
-
Czyli ten kto zgadnie nie ma racji?
-
Nie, musi zgadnąć niewłaściwy.
Nie żartuję.
Jedna toaleta zrobiona jest z ciasta.
Kto ją wybierze,
odpada.
Zaczniemy od jedynki.
Zdejmij opaskę, masz pięć sekund.
Pięć, cztery, trzy, dwa.
- Dwa.
- Dwa?
Wybrałeś toaletę numer dwa.
Stań przed nią w tę stronę.
Dwójka, gotowy?
-
Tak.
-
Zdejmij opaskę. Pięć, cztery, trzy…
-
Jeden.
-
Dobra, dawaj.
Zostały już tylko trzy i cztery.
Pięć, cztery, trzy, dwa…
-
Trzy.
-
Toaleta numer trzy.
Przykro mi,
ale została już tylko jedna.
Stań przed nią.
Trzy są prawdziwe.
Jedna jest z ciasta. Możecie usiąść?
-
Jego toaleta jest z ciasta.
-
Nie.
-
Ojej, laska.
-
Laski już nie ma.
Nie wiem, czy robiliście kibel z ciasta,
ale to zajęło całą wieczność, więc subskrybujcie.
-
Możesz to spuścić?
-
I znów na mostek.
-
Lepiej ty, niż ja.
-
Musiałeś w końcu odpaść,
jeśli mam wygrać.
-
Powodzenia w Arizonie, wkrótce się tam widzimy.
-
Ojej.
-
Nie wiem, czy to jest zdrowe.
-
Nie martw się.
Bycie kapitanem łódki jest łatwe.
- Zostało jedno wyzwanie,
które wyłoni zwycięzcę
fabryki czekolady.
Mamy trzech zawodników.
I któż mógłby być lepszy
do wybrania zwycięzcy fabryki czekolady,
niż Gordon Ramsay.
-
Ojej.
-
Bez jaj.
-
Jak leci?
Pewnie się domyślacie,
że będziemy gotować.
Mają 45 minut na zrobienie deseru
do oceny przez Gordona Ramsay’a.
Będzie oceniał smak i wygląd.
Start.
- Pamiętajcie, że stawką jest fabryka czekolady.
Zazwyczaj nie robię takich programów. Co teraz?
- Jest im ciężko.
Mają 45 minut.
-
To mało czasu?
-
To mało czasu.
-
Ustaliłem to losowo.
-
Jak idzie?
-
Nie mam pojęcia.
-
Nie masz pojęcia?
-
Przeglądam składniki
i staram się wszystko ogarnąć.
-
Nigdy tego nie robiłeś?
-
Nie umiem gotować. Po prostu coś robię.
-
Co robisz?
-
Chcę zrobić sernik.
Tego nie trzeba kłaść na palniku.
-
Zacznę od ciasta funfetti.
-
Ile dajesz do środka czekolady?
-
Wcale.
Dodam później.
- Później?
Nie mamy dużo czasu. Jedynie 45 minut.
-
Stresuję się.
-
Wszystko w porządku?
-
Tak.
-
On stwarza presję.
-
Co to za deser?
Jeszcze niczego nie zrobiłeś.
-
Są różne.
-
Różne?
-
Tak.
-
Masz 45 minut.
Potrafisz jednocześnie pracować i rozmawiać?
-
O to samo chciałem spytać.
-
Pewnie powinienem.
-
Nie mam pojęcia co mam robić.
Gordon przejął cały program, jest fajnie.
- Jeszcze ponad 20 minut, połowa drogi
do niesamowitej fabryki czekolady.
- Gdy ją wygram,
chcesz ją ode mnie kupić?
-
Najpierw chcę zobaczyć, co zrobiłeś.
-
Cóż za buta,
To on o tym decyduje.
-
Wiem.
-
Hej.
-
Tak?
-
Włącz gaz.
-
Pewnie powinienem.
-
Mój Boże.
-
Robiłeś kiedyś brownies?
-
Tak, ale nie bez instrukcji.
-
Proszę bardzo.
-
Jedziemy.
-
To idzie tu.
-
Przypalasz matę.
Mata się pali.
- Masz rację.
To mały płomień, jakieś osiem cali.
-
Z gaśnicami radzimy sobie całkiem nieźle.
-
Pianek chyba się tak nie ubija.
-
Nie wiem.
Ale zaraz zobaczymy.
-
Mój Boże.
-
Gordon, nie zbliżaj się.
-
Co tam zrobiłeś?
-
Nie wiem.
-
Wygląda, jakbyś to przyrządził, zjadł
i wymiotował.
-
Ojej.
-
Gordon chyba dostanie zawału.
-
Dwie minuty.
-
Opalić ci to?
-
Jeszcze nie.
-
A teraz?
-
Jeszcze nie.
-
Przestań dręczyć zawodników.
-
Gordon chce, żeby było wrażenie
sporej pracy.
Musisz stosować słowa, które kucharze lubią.
Położyłem to tutaj, bo tworzy kontrast
z czekoladą.
-
Kończymy. 15 sekund do końca.
-
Trzy.
-
Ojej.
-
Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem, sześć.
Christian, dawaj.
Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.
Stop, ręce do góry.
- Dobra. Teraz Gordon to oceni.
10 punktów za wygląd
i 10 za smak.
Zdobywca największej ilości punktów
wygrywa fabrykę czekolady.
-
Justin, opisz danie.
-
To jest Rocky Road w wafelku.
Stopiłem pianki u góry.
Na dole jest pianka,
bo nie wiedziałem co zrobić.
- Nie wiem, co wygląda gorzej.
Ta na górze czy ta na dole.
Wizualnie to jest dość pospolite.
-
Może być.
-
Jakbyś upuścił.
Dam ci pięć punktów, dobra?
Czy jest instrukcja obsługi?
-
Jeden gryz.
-
Cóż.
-
To prawda.
Pięć.
-
W sumie dziesięć.
-
W sumie dziesięć.
-
Dziesięć na dwadzieścia.
-
Wygląda, jakby ktoś na tym siedział. Co się stało?
-
Wcześniej wyglądało lepiej, ale w ostatniej chwili
wszystko zepsuł.
- Na górze jest bita śmietana.
Ale rozpuściła się.
Już jej nie ma.
Są kandyzowane banany
na piankach pokrytych kokosem i czekoladą.
- Znasz słowo “stop”?
Mniej znaczy więcej.
-
O tym samym myślałem.
-
Wizualnie jest bałagan.
Trzy punkty.
Smak. Co to za płyn?
Dlaczego jest takie płynne?
-
Sos się wylał, było za dużo.
-
Smaczne.
-
Nie.
-
Co ty tam dałeś?
Dam pięć.
-
Dobra, ty nie wygrasz/
-
Dzięki, było miło.
Miło było poznać.
-
Mnie również.
-
Za samo to damy mu
dziesięć tysięcy.
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy.
Dobra, ale przegrałeś. Na razie.
-
Na razie.
-
Ja zrobiłem ciasto funfetti,
czekoladowa rzeka z fabryki,
łódka płynąca pod wodospadem.
Musiałem dodać sporo koloru.
Fabryka jest kolorowa.
-
Wizualnie to jest najlepsze.
-
Podoba mi się historia.
Wizualnie jest mocna siódemka.
- Ty dostałeś tylko dziesięć.
Jest blisko, a jeszcze nie jadł.
- Biszkopt zawsze jest dobry,
ale denerwuję się.
- I co?
Nie wiem, czy to najgorsze ciasto na świecie,
czy całkiem przyzwoite.
-
To.
-
Ojej.
-
Siedem punktów. Gratulacje.
-
Tak.
-
Gratulacje.
Oto akt własności.
-
Dawaj.
-
Właśnie wygrał fabrykę czekolady.
-
Cała moja.
-
Żeby uczcić nowe smaki batonów
kupiliśmy 10 Tesli, wzięliśmy mnóstwo gotówki
i te wszystkie nagrody widoczne na ekranie.
W przeciwieństwie do Hershey’s
te batony mają jedynie 4-5 składników
i są naprawdę smaczne.
Odwiedźcie stronę feastables.com i zamówcie czekoladę.
Ale rzeka czekoladowa się nam pogarsza,
słodycze się psują,
pewnie jest z milion much,
utrzymanie wymaga sporo pieniędzy.
Zaraz wracam.
Pół miliona dolarów w gotówce.
Sprzedasz mi fabrykę czekolady
za pół miliona dolarów?
Jak nie, to utrzymanie
będzie cię kosztować ze sto tysięcy rocznie.
- W życiu nie widziałem takiej kasy.
Kupisz to ode mnie?
-
Tak.
-
Za pół miliona.
-
Oczywiście.
-
To jest moje.
-
Jak mi to dasz, możesz zabrać pieniądze do samochodu.
-
Oficjalnie ci to przekazuję.
-
Dobra.
-
Tak.
-
To jest moje. Mój Boże.