Video
Transkrypcja
- Kupiłem prywatny samolot
za dwa i pół miliona dolarów
i kazałem 11 YouTuberom położyć na nim ręce.
Kto najdłużej wytrzyma,
wygra samolot.
Kto zdejmie rękę,
odpada.
I zaczynamy.
Zasady są proste.
Nie można nikogo popychać. I tyle.
- Nie mam innych planów.
Mogę tu zostać na zawsze.
- Jestem gotowy na wszystko.
Mogę się nawet zesrać w gacie.
- Słyszałem, że tu będzie
sporo arogantów.
-
Kwenny tu jest. Złaź.
-
Bez żartów.
Zwycięzca wygra prywatny samolot.
Więc oczywiście szukali najlepszych miejsc.
-
Mam najlepsze miejsce, najniższe.
-
Wydaje mi się, że to ja
mam najlepsze miejsce.
-
Samolot jest większy, niż się wydawało.
-
Przechodzą na drugą stronę skrzydła.
-
Jak mam to zrobić?
-
Przeciągnij rękę.
Czy tak jest wygodnie?
Prawie zrobiłem coś takiego
prawą dłonią.
-
Mój Boże.
-
George, jakbyś czegoś nie trzymał,
musiałbyś puścić.
-
Trzymam się, nie martw się o mnie.
-
Jaką masz strategię na zwycięstwo?
-
Jestem zacięty,
ale muszę powiedzieć szczerze, że prędkość…
Ona przeszkadza.
-
Koła są całkiem wygodne.
-
Jasne.
Oboje lubimy logikę.
-
Dokładnie.
-
Nie.
-
Chyba ktoś odpadł.
-
To Vik.
-
Vik odpadł?
-
Vik, odpadłeś?
-
Uniósł prawą dłoń.
-
Wydawało mi się, że to jest logiczne miejsce.
-
Co o tym myślicie?
Widzicie dłoń Vika?
-
Nie wygrasz samolotu za 2,5 miliona.
-
Podrzucą mnie, jak ktoś wygra.
-
Na razie.
-
Vik odpadł, kto następny?
-
Chyba Chunkz.
-
Chyba się boi.
-
Chyba chce do domu.
-
Stary.
Chodzą słuchy, że chcesz sobie pójść.
-
Może.
-
A w zamian za moją kartę debetową?
-
A działa?
-
Oczywiście.
-
Teraz mnie kusisz.
-
Pomyśl o nagraniu.
-
Ile mogę wydać.
-
Pewnie z 10 tysięcy.
-
Z 10 tysięcy?
-
Tak.
Mój Boże.
Proszę.
- Wcale nie.
Nie.
-
Speed odpada.
-
Sam oceń.
Przewinę.
-
Gdzie jest data?
-
Stary, to pięć sekund temu.
Podniosłeś dłoń, żeby przybić piątkę,
on podnosi dłoń…
- Chunkz zarobił 10 tysięcy,
Speed odpadł z niczym.
-
Jestem rozczarowany.
-
Coś niesamowitego.
-
O nie.
-
Dwóch z rzędu.
-
Na co się gapisz?
On ciągle za mną łazi.
-
Cześć, Speed.
-
Na razie.
-
Denerwuje się.
-
Trzy osoby odpadły.
Utrudnimy zabawę.
Wynajęliśmy całe lotnisko.
Idziemy na spacer.
Karl.
-
Tak?
-
Nie możesz jechać zbyt szybko.
Jeśli wszyscy odpadną,
to odcinek będzie trwał dwie minuty.
-
Klipy MrBeast.
-
Czy oni biorą samolot na hol?
-
Samolot się rusza.
Ruszamy się.
-
Rozgośćcie się, mamy kawałek do przejechania.
-
Nikt mi nie uwierzy,
że robiliśmy coś takiego.
- To nie jest prywatne lotnisko, jest komercyjne.
Nie wiem, jak to zrobił.
-
Ja cieszę się, że idziemy.
-
Wystarczająco szybko?
-
To jest samolot.
-
Jeśli przegram uczciwie, trudno.
Jeśli zrobię jak Vik, będę wściekły.
-
Chyba ręka mi drętwieje.
-
Nie wierzę, że rywalizujemy
o prywatny samolot.
- Stopy mnie bolą.
Tam jest wielki hangar.
- To nasz cel.
Na horyzoncie.
Po dwóch godzinach
chłopaki potrzebowali ubikacji.
Chcecie wypróbować naszą metodę sikania?
-
Jak bardzo jest ryzykowna?
-
Zaraz wracam.
Oto stara dobra metoda wiadra.
Nie puszczaj.
Jak puści, przegrywa.
Nie ważne, czy właśnie robi siku.
- Jest wyjęty.
Nie zaglądaj.
Zasługuję na prywatność.
Nie trafiłem do wiadra.
Przepraszam.
- My niczego nie udajemy/
Potrzebuję tylko ujęcia jego dłoni.
W trakcie rywalizacji
mamy armię ludzi gapiących im się na ręce.
Będziemy wiedzieć, jak ktoś puści.
-
Mam dłoń na prywatnym samolocie i słucham sikania faceta.
-
Lazar, możesz tu przyjść?
-
Jak?
-
Nie wiem. Wymyśl coś.
-
Chłopaki.
Zabiorę was samolotem, jak mnie przepuścicie.
- Masz najwięcej subskrybentów,
wybierasz kolejność wchodzenia do samolotu.
-
Wchodzimy od końca.
-
Nie.
-
Będzie ciężko.
-
Jestem na dywanie. Czy to nie jest śmieszne?
-
Zabawne. On się tu dosłownie czołga.
-
Przepuśćcie mnie.
-
Robi się ciekawie.
-
Może trochę
-
Co ty robisz?
-
To działa. Proszę was.
-
Przepraszam.
-
Jak mam przejść?
-
Przeprosił.
-
Nie zepchnijcie go.
-
Zostały opuszki.
-
Zamknij się.
-
To jest straszne.
To jest fajne. Widzę siebie…
Znaczy przyjaciela, który w tym leci.
- Zwycięzca musi oddać samolot komuś innemu.
Oni są YouTuberami.
Nie potrzebują prywatnych samolotów.
-
Może to będziesz ty, jeśli subskrybujesz mój kanał.
-
O ile on wygra.
-
Trzymam.
-
Tak.
-
To jak wam podoba się samolot?
-
Piękny.
-
Fajny.
-
Jest osiem miejsc, was jest ośmiu,
ale ja muszę tu być, więc ktoś musi odpaść.
Dajcie znać, kto chce odpaść.
-
Dobra.
-
Zostawiłem ich w samolocie na kilka godzin.
Nikt nie wysiadł. Kazałem im robić okrążenia.
-
Zaczynasz…
-
Co? Przejdę pod samolotem.
-
Idę tutaj.
-
Ktoś musi odpaść.
Dla przypomnienia,
samolot jest wart dwa i pół miliona dolarów.
Stawka jest wysoka.
-
Jeśli ręka mi spadnie to koniec.
-
Nie martw się, nieźle sobie radzisz.
-
Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj.
-
Nie wracam do samolotu, aż ktoś odpadnie.
-
Potrzebują zachęty.
-
Dlaczego? Wcale nie.
Zrobią się senni i koniec.
- To Will. Mówię wam.
Will odpadnie. Łamie się.
-
Za 20 tysięcy odpadnę.
-
Słyszałem o jakichś transakcjach.
Co się dzieje?
- Proponują mi 20 tysięcy z wygranej,
jeśli zabiorę rękę.
-
Ale stawką jest samolot, nie pieniądze.
-
Czy masz coś przeciwko?
-
Nie, jeśli mu zapłacicie te 20 tysięcy.
-
Tak.
-
Dobra, dzięki…
Ale spocona dłoń.
Will odpadł,
możemy sobie polatać.
Wsiadamy do samolotu.
-
Fajnie.
-
Ja chcę się złamać.
-
Wewnątrz liczy się jedynie konstrukcja.
Fotele i inne rzeczy się nie liczą.
-
Będę szczery. Chyba odpadłem.
-
Co zrobiłeś?
-
Fotel.
-
Miło, że się przyznałeś.
-
Gotowi?
-
To nie jest dobry kąt.
-
Nie jest na drewnie.
-
Przynajmniej był szczery.
-
Dzięki, Jimmy.
-
Nie ma sprawy. Nieco spocona.
-
Jeszcze nie zmyłem samolotu.
-
Zobaczmy, jak on lata.
Witam panów.
Wkrótce odlatujemy.
-
A dokąd?
-
Po prostu się wyluzujcie.
-
Jestem wyluzowany.
-
Mam nadzieję,
że jak trzymaliście dłonie na samolocie,
to niczego nie zepsuliście.
-
Ojejku.
-
Co to znaczy?
-
Nie wiem. Tak tylko mówię.
-
Jeśli samolot się rozbije,
mogę zatrzymać wszystkie ich kanały?
-
Zawsze mówi coś głupiego zanim…
-
To nie brzmiało zbyt dobrze.
-
To już.
-
Lecimy.
-
Samolot działa.
-
Twarz Harry’ego mnie dobija.
-
Czuję się jak w blaszanej puszce.
Jakby cokolwiek mogło nas trafić.
-
Gdzie lecimy?
-
Tam jest sporo świateł.
Może to Londyn.
Może…
Nie wiem.
- Dziwnie jest widzieć skrzydło,
które klepaliście, na wysokości 10 tysięcy stóp.
- Mamy na filmie, że zdjął rękę.
I najlepsze jest to,
że i tak musi z nami lecieć
i wrócić, chociaż odpadł.
Po jakiejś godzinie w powietrzu
wciąż nie zdradziłem im dokąd lecimy.
Może wkrótce będziemy lądować.
Jak myślisz, gdzie jesteśmy?
-
Nie mam pojęcia.
-
Dublin.
-
Liverpool.
-
Mediolan.
-
Szukajcie Wieży Eiffela.
-
Irlandia albo Szkocja.
-
To chyba lotnisko Southend.
Pewnie zrobiliśmy okrążenie.
-
Gdzie jesteśmy?
-
Tam jest hangar.
Zrobiliśmy okrążenie.
- Kazałem pilotowi
latać w kółko przez kilka godzin.
-
Dzięki Bogu.
-
Gratulacje, daliście się nabrać.
Lataliśmy w kółko.
Wychodzimy. Teraz zaczyna się zabawa.
Są zmęczeni i zziębnięci.
Teraz zrobi się ciekawie.
-
Wracamy do hangaru.
-
Pora nakarmić zawodników.
Mam steki i spaghetti,
które ciężko się je jedną ręką.
-
Spaghetti?
-
Drewniany widelec? Do steka?
-
Po obiedzie
mam dla was niespodziankę.
Niedługo się widzimy.
-
Niespodziankę?
-
Pewnie powie,
że ktoś odpadł. Smacznego.
- Została piątka. Bierzemy się do roboty.
Dobierzcie się w pary.
Nic więcej nie powiem.
-
Jest nas pięciu.
-
Brachu?
-
Ty i ja?
-
Ty i ja.
-
Damy radę.
-
Zostałem sam. Opuścili mnie.
-
Karl, wiesz co robić.
-
Lewe dłonie.
Złożyć razem.
-
Co jest?
-
Mam wrażenie, że coś mi się upiekło.
Ale nie wiem co.
Czy mnie stanie się coś złego?
-
Chodź tutaj.
-
Nie wiem, czy to jest sprawiedliwe.
Mogą ruszać rękami, ja nie.
Po prostu sobie siądę.
- Jeśli Lazar wygra, samolot trafi do dziewięciolatka.
Jeśli Niko, do jego edytora.
- Jak miałem pięć lat, strasznie się rozchorowałem.
Miałem białaczkę.
Chcę komuś dać tę szansę,
której ja nie miałem.
- Znajdziesz kogoś, kto leczy się z białaczki,
i dasz mu samolot?
-
Postaram się.
-
Znajdę kogoś, kto sprzeda samolot
i odda pieniądze dziecięcej instytucji charytatywnej.
-
Naprawdę?
-
Nie.
-
Po tym jesteśmy związani na całe życie.
Tak może być?
-
Ja i Lazar znaleźliśmy najlepszą pozycję.
-
Poznaliśmy się 24 godziny temu i spójrz teraz.
-
Oprzyj mi się na klacie, odwróć się na bok.
O właśnie.
-
Jak leci na dole?
-
Żyjemy.
-
Odpoczywamy.
-
Nigdy nie miałem tak drogiej nagrody.
Zaczyna im się robić zbyt wygodnie.
Podniosłem skrzydła, żeby im to utrudnić,
ale to chyba nie działa.
Mają 60 sekund, żeby wstać.
-
Chyba wiem, co będzie teraz. Niedobrze.
-
Dobra, wszyscy znów stoją.
-
Jedziemy z rutyną.
-
Skoro nikt nie odpadł,
musiałem wyciągnąć czerwoną taśmę.
Postanowiłem ograniczyć im miejsce jeszcze bardziej.
Jeśli dotkniesz czerwonej linii czy spadniesz pod nią,
odpadasz. Od teraz.
- Jesteśmy w tym razem.
Zobaczmy, jak bardzo pragną tego samolotu.
-
Tak można?
-
Jak?
-
Trzymać rękę.
-
Dlaczego nie?
-
Nic dziwnego, że się nie ruszyłeś.
Trzymałeś ją w miejscu.
- Robimy to już z godzinę
i nikt nie opada z sił.
Harry się trochę trzęsie.
-
Jest piąta rano, jestem bardziej zmęczony od nich.
-
Mam propozycję.
Rzucę z tym młodym człowiekiem monetą,
przegrany zabiera rękę z samolotu.
- Reszka, zostajesz, orzeł, ty zostajesz.
Stawką jest samolot za 2,5 miliona dolarów.
-
Mój Boże.
-
Uważaj.
-
Złaź z samolotu.
-
Reszka.
-
Złaź z samolotu.
-
Czy jest słowny?
-
Jak ci się podoba wolność?
-
Całkiem nieźle.
Ale tęsknię za nim.
- Wierzę w ciebie, trzymaj rękę.
Na razie. Idę spać.
- Ja też bym chciał.
Żeby uczcić odejście Calluxa
utrudnimy sprawę.
Niech każdy wybierze palec.
-
Ta ślicznotka.
-
I teraz tylko to się liczy.
-
Wskazujący.
-
Ja też.
Każdy wybrał wskazujący.
I teraz tylko ten palec się liczy,
aż zaczniecie odpadać.
-
Jest źle.
-
Teraz jest ciężko.
-
Boli. A minęło jedynie 10 sekund.
-
Mogę wykorzystać drugą rękę.
-
Trzeba zdjąć nam taśmę, żeby wyrównać szanse.
-
Za jakieś pół godziny odetniemy całą.
-
Rzucimy monetą?
Reszka i zdejmujesz moją taśmę?
-
Jasne, jeśli odpadniesz.
-
Rzućmy. Reszka i zdejmujesz.
Robię to dla ciebie, Niko.
-
Orzeł. Odpada.
-
I tak nie miałem szansy z taśmą.
-
Przepraszam.
-
Niko, musisz to zabrać do domu.
To jest dla Nika.
Zabierz to do domu.
- Możesz wybrać.
Czy George ma czekać 30 minut,
czy odcinamy go teraz?
- Ja chcę, żeby było sprawiedliwie.
Zdejmij.
-
Doceniam to.
-
Ja chcę zobaczyć walkę sił woli.
-
Powodzenia.
Trzymaj palec na samolocie.
-
Tego właśnie potrzebuję do zwycięstwa.
-
Twoja przegrana okaże brak szacunku.
-
A jak ty wygrasz, to kto dostanie samolot?
-
Chyba moja mama.
Nikogo innego nie mam.
-
Ja chcę wygrać go dla George’a, mojego edytora.
-
Powinniśmy do niego zadzwonić.
George. Jak leci?
-
Ojej.
-
Niko twierdzi, że jak wygra,
da ci ten samolot.
Masz dla niego jakieś słowa zachęty?
- Jeśli wytrzymałeś do tej pory,
dasz radę jeszcze trochę.
-
Dziękuję, George.
-
Ja go podzielę pomiędzy brata i siostrę.
Wychowałem się razem z nimi.
-
Naprawdę?
-
Chcę im dać coś wyjątkowego.
Słońce wschodzi.
Widzę światło dzienne.
Tylko tak wiemy, jaka jest pora dnia.
Jest bardzo ciężko.
-
Ręka mi umiera.
-
Gotowi na kolejne utrudnienie?
Odwróćcie się w tamtą stronę.
-
Udało się.
-
Proszę bardzo.
-
Chyba tracę…
-
Mogłem zrobić tak.
-
Proszę bardzo.
Niko ma problemy.
-
Po prostu odpadnij.
-
Nie mogę.
-
Dawaj.
-
Nie teraz, Nolan.
-
Zostawiłem ich samych
i kamera coś zarejestrowała.
Jeden z was odpadł.
Który?
-
Ja.
-
Niech ktoś sprawdzi nagranie. To nie ty.
Muszę coś ci pokazać.
To twoja dłoń?
To twoja dłoń?
-
To moja dłoń.
-
Puściłeś dosłownie na jedną klatkę.
-
Mam zdjąć rękę?
-
Możesz zostawić,
ale samolotu nie wygrasz.
Była widoczna przestrzeń.
-
Nieźle to rozegraliście.
-
Zostali George i Harry.
-
Masz sprawdzić.
-
Sprawdzę Harry’ego.
-
Nie wierzę, że było tak blisko.
Kto wygra?
Mam wrażenie…
- Kto wygra?
A może inaczej?
Kto wygrał?
Nie mów im.
Panowie, to koniec wyzwania.
-
Nie, kiedy to się stało?
-
Harry, przykro mi.
Ale możesz zdjąć palec.
-
Nie.
-
Widzisz ten palec?
-
To nie Harry, to George.
-
Czekaj.
-
Nie.
Jaja sobie robisz?
- Tak.
Wygrałeś.
-
Tak.
-
George, niewiele zabrakło.
-
Co?
-
Ale zabrakło.
Harry wygrał samolot.
Jesteś strasznie spocony.
Gratulacje. Kto dostanie samolot?
- Mój brat i siostra.
Chodźmy do nich.
-
Trzy, dwa, jeden.
-
Nie.
-
Przysięgam na Boga.
Tak.
-
To on. Udało się.
-
Subskrybujcie MrBeast. To legenda.
Kupujcie jego czekolady i inne rzeczy.
-
Wszystko.
-
I jeśli was to ciekawi,
zrobimy dziesięciokrotny offset węgla
wyemitowanego w trakcie nagrania tego odcinka
oraz całego węgla wyemitowanego w przyszłości
przez zwycięzcę tego samolotu.