Naprawimy zmiany klimatyczne! | Kurzgesagt

🎁Amazon Prime 📖Kindle Unlimited 🎧Audible Plus 🎵Amazon Music Unlimited 🌿iHerb 💰Binance

Video

Transkrypcja

Nasz dom płonie. Szybko postępująca zmiana klimatu destabilizuje nasz świat.

Wygląda na to, że poziom emitowanych zanieczyszczeń nie obniży się na tyle szybko, by zapobiec niekontrolowanemu ociepleniu. Niedługo

możemy się znaleźć w punkcie krytycznym, czego skutkiem będzie upadek ekosystemów i naszej cywilizacji.

Choć naukowcy, aktywiści i duża część młodego pokolenia wzywa do podjęcia działań,

wydaje się, że większość polityków nie chce w znaczący sposób przeciwstawić się

przemysłowi paliwowemu, który wciąż aktywnie działa na naszą niekorzyść. Wygląda na to, że ludzkość

nie potrafi przezwyciężyć swojej chciwości i krótkowzrocznej obsesji na punkcie bogacenia się, aby ocalić samą siebie.

Wielu z nas przyszłość jawi się więc ponura i pozbawiona nadziei. Zwłaszcza młode osoby doświadczają

lęku i przygnębienia. Zamiast cieszyć się na myśl o życiu, które przed nimi,

zastanawiają się, czy w ogóle czeka ich jakaś przyszłość lub czy powinni sprowadzać na ten świat dzieci.

Żyjemy w czasach klęski i braku nadziei. Jedyną sensowną opcją wydaje się kapitulacja.

Tylko że to nieprawda. Jeszcze nie przegraliśmy. Ludzkość nie jest skazana na zagładę.

Mimo powagi sytuacji, dzięki umacniającym się przez lata pozytywnym trendom,

pojawiają się pierwsze dobre wieści oraz obiecujące sposoby osiągnięcia wspólnych celów całej ludzkości. Witamy w naszym

Ted talk. Obejrzyj to wideo do końca, a potem dowiedz się więcej ze źródeł wymienionych w opisie filmu.

Zacznijmy od najgorszego.

Odwołanie Apokalipsy

Najbardziej rozpowszechniona opowieść o zmianach klimatu mówi, że stanowią one egzystancjalne

zagrożenie - końcem cywilizacji ludzi czy wręcz wyginięciem naszego gatunku.

I że właściwie nie da się go już uniknąć. Ale co dokładnie mówi nauka?

Do roku 2022 średnia temperatura na świecie

wzrosła o 1,2°C w porównaniu do czasów preindustrialnych.

Ograniczenie ocieplenia do 1,5°C było najbardziej ambitnym celem porozumienia paryskiego;

raczej nie uda nam się go osiągnąć. Już przy ociepleniu na obecnym poziomie na upalnych obszarach zrobi się jeszcze goręcej,

na wilgotnych wilgotniej, a ryzyko i nasilenie ekstremalnych zjawisk pogodowych znacząco wzrośnie.

Ocieplenie powyżej 2°C sprawi, że wszystkie te skrajności staną się jeszcze intensywniejsze, ekstremalne zjawiska pogodowe

powszechniejsze, a ekosystemy bardziej zagrożone. Niektóre nie przetrwają.

Przy ociepleniu o 3°C duże części Ziemi, szczególnie kraje rozwijające się,

mogą nie być w stanie wyżywić swoich mieszkańców. Fale gorąca staną się największym problemem świata.

Załamaniu ulegną wielkie systemy naturalne. Nasilenie i częstość występowania huraganów,

pożarów i susz będzie wciąż rosnąć, powodując gigantyczne szkody. Najbardziej ucierpią

ubogie regiony oraz osoby utrzymujące się z rolnictwa. Setki milionów ludzi będą zmuszone do opuszczenia swoich domów.

Przy ociepleniu o 4-8°C zacznie się apokalipsa - Ziemia zamieni się w szklarnię, w której zmiany zachodzić

będą tak szybko, że może nie być w stanie utrzymać wielkiej populacji ludzi.

Miliony zginą, a reszta pozostanie na nieprzyjaznej planecie.

10 lat temu, w związku z brakiem jakichkolwiek działań i perspektyw, wielu naukowców twierdziło, że czeka nas

wzrost temperatury o ponad 4°C i wiele komentatorów skupiało się na tym własnie scenariuszu.

Na szczęście spełnienie się tych prognoz jest mało prawdopodobne.

Jeśli obecna polityka klimatyczna nie ulegnie zmianie, do roku 2100 ocieplenie wyniesie prawdopodobnie 3°C.

To wizja przerażająca i niemożliwa do przyjęcia. Ale tak naprawdę to dobra wiadomość - dlaczego? W ciągu ostatniej

dekady zrobiliśmy jako ludzkość duże postępy i większość naukowców skłania się dziś ku temu, że udało nam się uniknąć

śmiercionośnej zmiany klimatu. Choć zasadnicze zagrożenie nadal istnieje, z dużą dozą pewności możemy powiedzieć,

że ludzkość nigdzie się nie wybiera. Możliwe, że nasza cywilizacja będzie musiała przejść metamorfozę, jednak przetrwa.

Nasuwa się pytanie: co takiego zmieniło się w ciągu ostatnich 10 lat i czy to faktycznie dobra wiadomość?

Niewidzialna zmiana

Wszyscy wiemy, jak jest. Ostatnia dekada była jedną wielką

porażką polityki klimatycznej na całym świecie.

Zamiast uchwalić kompleksowe, wiążące ustawy, które w znaczący sposób ograniczyłyby poziom emisji,

w większości przypadków nie zrobiliśmy nic. To była stracona dekada pełna niechlubnych rekordów. Ta wersja wydarzeń

jest prawdziwa i właśnie przez to tak wiele osób się poddaje. Ale to nie jest pełny obraz.

Mimo niepowodzeń polityki klimatycznej i kampanii

dezinformacyjnych prowadzonych przez przemysł paliwowy,

sporo zmieniło się na lepsze. Cofnijmy się o 20 lat, by zrozumieć, co konkretnie się zmieniło:

Od roku 2000 do 2010 emisja gazów cieplarnianych wzrosła o 24%,

3 razy więcej niż w ciągu poprzedniej dekady. Dopłaty do paliw kopalnych,

mające na celu wspieranie wzrostu gospodarczego, spowodowały kolosalny wzrost ich zużycia.

Dla krajów rozwijających się, takich jak Chiny czy Indie, węgiel był najtańszym motorem wzrostu gospodarczego,

a bogate kraje nie wydawały się zainteresowane zmienianiem status quo.

W 2010 mało kto spodziewał się, że coś się zmieni. Przewidywano, że zużycie paliw kopalnych, zamiast spadać,

będzie nadal rosło. Kolejna dekada okazała się jednak zupełnie inna.

Po pierwsze, spalanie węgla w krajach rozwijających się spowolniło (Indie) lub ustabilizowało się

(Chiny), a w krajach zamożnych (Wielka Brytania, USA) gwałtownie spadło.

Od 2015 zrezygnowano z budowy 3/4 planowanych elektrowni węglowych, a 44 państwa

zobowiązały się do wstrzymania budowy tychże. 10 lat temu o czymś takim można by jedynie pomarzyć,

dziś możemy ogłosić to z przekonaniem: nadchodzi koniec węgla. Jego używanie zwyczajnie przestało się opłacać.

Technologie, które jeszcze niedawno były kosztowne, zaskakująco szybko się rozwinęły. Imponujący postęp

nastąpił też w dziedzinie odnawialnych źródeł energii. W ciągu zaledwie dekady energia wiatrowa stała się 3 razy tańsza.

Energia słoneczna jest teraz 10 razy tańsza! Tańsza niż węgiel i inne paliwa kopalne,

i to mimo gigantycznych dotacji i infrastruktury wspierającej te ostatnie na całym świecie.

Produkujemy dziś 25 razy więcej energii słonecznej i niemal 5 razy więcej energii wiatrowej niż

10 lat temu. To oczywiście nadal za mało. Jedną z największych przeszkód jest

ich zmienna wydajność. Aby być niezawodne, źródła odnawialne wymagają magazynowania ogromnych ilości energii,

na przykład w kosztownych akumulatorach. Co zdumiewające, ceny baterii spadły w ciągu ostatnich 30 lat o 97%,

z czego o 60% tylko w ciągu minionej dekady. Skorzystają na tym takie proekologiczne technologie jak samochody elektryczne.

No dobrze, ale czy z naszego ostatniego wideo nie wynikało przypadkiem,

że choć odnawialne źródła energii są ekstra, to nie obejdzie się bez zasadniczej transformacji

całego światowego przemysłu? Owszem, jednak szczęśliwie zmiany są widoczne nie tylko w sektorze energetycznym.

W całej gospodarce trwają prace nad udoskonaleniem istniejących rozwiązań technologicznych w celu obniżenia poziomu emisji.

Sprawnie zastępujemy tradycyjne żarówki diodami, które są 10 razy bardziej wydajne.

W 2020 roku w Norwegii około 7 na 10 wyprodukowanych samochodów było elektrycznych

lub hybrydowych. W 2021 było to już 8 na 10. Przykładów są tysiące:

od elektrycznego ogrzewania, przez lepszą izolację po statki poruszające się o połowę wolniej w celu zaoszczędzenia paliwa.

Gdzie nie spojrzeć, naukowcy,

inżynierowie i przedsiębiorcy szukają rozwiązań różnych aspektów zmiany klimatu.

Do rozwiązania tego problemu wykorzystuje się ogromne zasoby ludzkiej pomysłowości,

coraz więcej osób uznaje przeciwdziałanie zmianom klimatu za priorytet. Prowadzone są prace

nad niskoemisyjnymi metodami produkcji cementu, elektroniki i stali. Pojawiają się wynalazki w rodzaju sztucznego mięsa

czy wychwytywania dwutlenku węgla z atmosfery. Im więcej takich innowacji wdrożymy, tym tańsze

będą kolejne. Im będą tańsze, tym więcej osób będzie z nich korzystać. I tak dalej.

Widać już pierwsze efekty:

produkcja CO2 w krajach zamożnych wyraźnie spada.

Od roku 2000 w całej UE odnotowano spadek emisji o 21%, we Włoszech o 28%, w Wielkiej Brytanii o 35%, w Danii o 43%.

Być może najlepszą wiadomością jest fakt, że wysoki poziom emisji nie musi już iść w parze ze wzrostem gospodarczym.

Dawniej niwygodna prawda była taka, że aby się wzbogacić, trzeba było więcej emitować. Prowadziło to do

ostrych sporów między państwami rozwijającymi się i rozwiniętymi. Te pierwsze podważały moralność

ograniczania emisji w sytuacji, gdy ich mieszkańców dotyka ubóstwo. Jednak w ciągu ostatnich 10 lat

przekonaliśmy się, że budowanie dobrobytu bez zwiększania poziomu emisji JEST możliwe. Poziom emisji

w Czechach obniżył się o 13%, podczas gdy PKB wzrosło o 27%! Francja obniżyła emisję CO2 o 14%,

podnosząc jednocześnie PKB o 15%! W Rumunii było to odpowiednio 8 i 35%! Nawet

największa gospodarka na świecie - USA - obniżyła poziom emisji o 4% i podniosła PKB o 26%!

Ktoś mógłby powiedzieć, że to chwyt retoryczny. Że kraje zamożne przerzucają odpowiedzialność za produkowane

przez siebie zanieczyszczenia na kraje ubogie, przenosząc na ich tereny źródła emisji takie jak produkcja.

Ale nawet jeśli weźmiemy to pod uwagę, dane nadal nie wyglądają źle! Nie musimy już wybierać

między klimatem a dobrobytem, jak było to 10 lat temu.

Skorzystają na tym kraje rozwijające się. W miarę jak państwa zamożne będą inwestować

w kosztowny rozwój zielonych technologii, te uboższe będą mogły wdrażać je za mniejsze pieniądze.

Ominą dzięki temu fazę wysokich emisji, przez którą przechodziły kraje dzisiaj rozwinięte.

Dożyliśmy czasów, w których dążenie do zaprzestania emisji CO2 po prostu się opłaca.

Dodajmy do tego rozwiązania takie jak wychwytywanie dwutlenku węgla z atmosfery.

W roku 2000 technologia ta praktycznie nie istniała. W 2022 istnieje, a usunięcie z atmosfery tony CO2

kosztuje około 600$. W miarę napływu inwestycji i upowszechniania się tej technologii

jej koszt w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zapewne znacznie się obniży.

Czy to znaczy, że nie ma się czym martwić? Nie mówmy hop - wszystkie te zmiany

są obiecujące, jednak następują zdecydowanie zbyt wolno. Nadal robimy o wiele za mało, a rozwiązania technologiczne

to nie wszystko. Musimy nauczyć się korzystać z umiarem z bardziej ograniczonych zasobów, tworzyć

trwałe, wielorazowe produkty, które zmniejszą nasze zapotrzebowanie na energię. Potrzebujemy

o wiele doskonalszej infrastruktury, rolnictwa i miast. Przed nami wciąż dużo pracy,

zwłaszcza jeśli chodzi o opracowywanie i wdrażanie właściwych strategii.

Po raz pierwszy jednak wyraźnie widać kilka tendencji zmierzających w dobrym kierunku.

Skoro wszystko to udało się osiągnąć bez odpowiedniego finansowania i wsparcia politycznego

oraz mimo nacisków ze strony przemysłu paliwowego - kto wie, ile jeszcze zdziałamy,

gdy politycy dostrzegą wreszcie zmiany klimatu i zaczną przeznaczać środki na przeciwdziałanie im.

Czy nadzieja jest więc uzasadniona? Sytuacja nadal jest przecież dramatyczna,

po co odwracać od tego uwagę?

Pułapka braku nadziei

Zmiany klimatu mogą przerażać i sprawiać, że postrzegamy przyszłość z czarnych barwach. Smutek

i poczucie bezradności, jakie odczuwa wiele z nas, mają prawdziwie destrukcyjną moc, ponieważ prowadzą do apatii.

Apatia z kolei służy jedynie przemysłowi paliwowemu, który robi wszystko, by spowolnić

wprowadzanie jakichkolwiek zmian. Przemysł ten wykorzystuje poczucie bezsilności.

Bierzemy teraz udział w czwartej fazie debaty publicznej na temat zmian klimatu.

Fazę pierwszą można streścić tak: Zmiana klimatu nie istnieje.

Oto faza druga: Zmiany klimatu są faktem, ale nie wywołał ich człowiek.

Faza trzecia: Może i doprowadziliśmy do zmiany klimatu, ale to nic groźnego.

Faza czwarta: Zmianom kilmatu nie da się już zapobiec. Jesteśmy skazani na zagładę i nic z tym nie zrobimy.

Jeśli chcemy, aby coś się zmieniło, musimy najpierw uwierzyć, że zmiana jest możliwa. Dowodów na to

mamy pod dostatkiem. Zmiany w systemie przemysłowym nabierają tempa, technologia jest coraz doskonalsza

i tańsza, a zmiany klimatyczne stały się kluczową kwestią w większości wolnych wyborów.

Dzięki temu, że coraz więcej młodych ludzi obejmuje wpływowe stanowiska,

zmiany klimatu i sposoby walki z nimi wysuwają się na pierwszy plan. W 2022 większość rządzących

  • tak w krajach demokratycznych, jak i autokratycznych - ma świadomość wagi problemu i dąży do osiągnięcia neutralności klimatycznej.

Zaczyna być wyraźnie widać efekty niezykle trudnej, wieloletniej walki. Presja

musi wciąż rosnąć, abyśmy mogli być pewni, że politycy dotrzymają składanych dziś obietnic!

Poddać się teraz oznaczałoby zaprzepaścić szansę nie tylko na powstrzymanie najgorszego, ale

na znaczne złagodzenie większości czyhających na nas zagrożeń. Wciąż jeszcze możemy wprowadzić zmiany na czas

i przystosować się do nich, a także uchronić najsłabszych przed cierpieniem. Dlatego apatia i bezradność są tak niebezpieczne.

Jeśli z ostatniej, pod wieloma względami straconej, dekady jest jakiś morał,

to taki, że jako ludzkość robimy postępy, a czarny scenariusz to tylko przewidywania

  • nie ciążące nad nami fatum. Można założyć, że jeśli obecna polityka się nie zmieni, przyjdzie nam żyć na świecie gorętszym o 3°C.

Naszym zadaniem jest po raz kolejny udowodnić, że prognozy są błędne - mimo że sytuacja jest poważna

i wymaga natychmiastowych działań. Musimy zbić gorączkę świata z 3 na 2 stopnie i zobaczyć, co jeszcze da się zrobić.

Potrzeba do tego nadziei. Mamy nadzieję, że daliśmy Wam jej choć trochę. Że rozumiecie,

jak poważna jest sytuacja, ale wierzycie w lepsze jutro. Że będziecie mogli planować dzieci bez lęku o przyszłość

ich lub świata. Staraliśmy się przekonać Was, że warto działać i że społeczeństwo się zmienia,

choć potężne lobby przemysłowe robi co może, aby do tego nie dopuścić. Jeśli potrzebujecie konkretnych wskazówek na temat tego,

co można zrobić - pracujemy nad ciągiem dalszym, w którym opowiemy o tym bardziej szczegółowo.

Szerzenie defetyzmu, zachęcanie do bezczynności i promowanie bezradności

to ostatnie, co pozostało siłom blokującym zmiany. Nie pozwólmy im wygrać.

Co do nas, nadal cieszymy się na to, co czas przyniesie. Jednym z najlepszych sposobów

na pielęgnowanie w sobie optymizmu i ciekawości jest uczenie się nowych rzeczy.

Jeśli nie wiecie, od czego zacząć, nasi znajomi z Brilliant.org chętnie pomogą.

Brilliant przedstawia matematykę i nauki przyrodnicze w przystępny, życiowy sposób.

Ponad 60 interaktywnych kursów typu “Radość rozwiązywania problemów” czy

“Myślenie naukowe” da Wam narzędzia pozwalające radzić sobie z matematyką, naukami przyrodniczymi i informatyką.

Kursy skonstruowane są tak, by bazować na intuicji i dawać satysfakcję ze zdobytej wiedzy.

Składają się z zadań opartych na storytellingu, programowaniu i

interaktywnych wyzwaniach - wszystko po to, by nie było nudno. Cała zawartość

jest interaktywna. Zamiast czytać i słuchać wyjaśnień, przeciąga się i upuszcza elementy,

układa kształty i diagramy, dokonuje wyborów i odpowiada na pytania.

W ten sposób uczy się niemal podświadomie, krok po kroku

pogłębiając swoje zrozumienie nauk ścisłych.

Aby zacząć patrzeć na świat nauki z nowej perspektywy, wejdźcie na Brilliant.org/nutshell

i zarejestrujcie się za darmo. Dla naszych widzów jest bonus:

pierwsze 200 osób, które kliknie w link, dostanie 20% zniżki na roczną subskrypcję,

w ramach której dostępne są wszystkie kursy Brilliant z matematyki, przyrody i informatyki.

W Kurzgesagt uwielbiamy robić rzeczy, które na pierwszy rzut oka

wydają się niemożliwe - Brilliant pomoże Wam się tego nauczyć.